Zgłoszenie do VII edycji Ogólnopolskiej Wystawy Haftu Krzyżykowego "Złota Igła 2017" w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi wysyłałam bez większych nadziei. Namówiłam do tego także moją przyjaciółkę Kasię, która haftem zaraziła się kilka lat temu i dzielnie stawia krzyżyki... Nasze prace zawisły w Muzeum, a nam bardzo dużo czasu zajęło wybranie się w owe miejsce, aby napawać się naszym sukcesem...
W końcu się udało! 19 sierpnia przestudiowałyśmy każdy wystawiony haft - nie będę opisywać naszych wrażeń i spostrzeżeń, bo mnóstwo już tego jest w sieci... Napiszę tylko, że były hafty piękne, cudowne i te ładne, dopracowane, przyjemne dla oka. Był też jeden koszmarek (nie licząc mojego), ale to chyba tak dla potwierdzenia reguły...
Nie mogło zabraknąć pamiątkowych zdjęć... Przy pawiu i deszczowym mieście...
Chyba obie w równym stopniu nie przepadamy za zdjęciami,na których mamy być uwiecznione...
Były też hafty, które spodobały się mojemu Małżowi (wilki i lisy - ciągnie łosia do lasu) i kotek, który jest uroczy i nas rozczulił...
Niestety, jak typowe zapominalskie baby i jeden nie mniej zapominalski mężczyzna... Nie mamy więcej zdjęć, bo trzy osoby przyniosły ze sobą trzy rozładowujące się telefony...
Warto było jechać - troszkę się dowartościować i przede wszystkim popatrzeć na przepiękne haftowane obrazy. Gratuluję wszystkim, których prace miałam przyjemność oglądać.
Gratuluję z całego serca :)
OdpowiedzUsuńWspaniale - gratuluję :)
OdpowiedzUsuńo właśnie! słowo klucz: dowartościować
OdpowiedzUsuń;)
bo zazwyczaj bardzo się nie doceniamy