Pamiętacie, jak ostatnio biadoliłam nad ilością krzyżyków na aktualnej stronie wzoru? Chwyciłam byka za rogi... A może psiaka za uszy... Nie ważne jakie zwierzę za co. Ważne jest to, że przybyło więcej krzyżyków niż się spodziewałam.
Oczywiście, nie obyło się bez pomocy Małża, który zajął się dziewczynkami. A i Córcie były łaskawe dla mamy, zajęły się Tatą.
Okazuje się, że nie taki husky straszny jak go malują... Na zdjęciu poniżej porównanie efektów haftowania z dwóch ostatnich niedziel.
Do następnego napisania!
P.S. Krzyżyk gotowy, a nawet dwa. Zastanawiam się nad formą prezentacji... Jak wymyślę, to pokażę.