Październikowy powrót do Indiańskiego konia uważam za udany. Przede wszystkim cieszę się, że po dwóch miesiącach znowu zaczęło przybywać tu krzyżyków.
Zobaczcie, tak haft wyglądał ostatnio, czyli po lipcowym haftowaniu.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to w listopadzie chciałabym skończyć krzyżyki, a na grudzień zostawić sobie wisienkę na torcie, czyli kontury.
Trzymajcie za mnie kciuki, do następnego napisania.
Piękny haft.
OdpowiedzUsuńPrzepiekny wzór wybrałaś:)
OdpowiedzUsuńpiękny i jakie kolorki!
OdpowiedzUsuńpodoba mi się !
OdpowiedzUsuńSama mam ten haft do wyszycia. Wygląda świetnie. Na pewno skończysz go do końca roku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie