Na początku lipca, kiedy pisałam o powrocie do tego haftu, myślałam, że zostawię go u Rodziców na chwilkę (czyt. tydzień) i wrócę, aby skończyć pierwszą stronę wzoru.
Jak zwykle, najlepszy plan ma dla nas życie. Wróciliśmy do Krakowa, dzieciaki się pochorowały i nie było nas 3 tygodnie. To, co widzicie na zdjęciach udało mi się dokrzyżykować zaraz po napisaniu poprzedniego postu o tym hafcie.
Kilka zbliżeń na krzyżyki...
Najbliższą niedzielę mam zamiar poświęcić na oba hafty, więc pewnie rano siądę do fauny, a wieczorem podziubię przy florze.
Jeszcze dla porównania wrzucam zdjęcie z poprzedniego podsumowania.
Do następnego napisania!
P.S. Wiecie, do czego najtrudniej było mi się ostatnio przyznać (sama przed sobą)?
-Potrzebujesz pomocy, sama nie dasz sobie rady...
Fajnie, że przybywa... Co do proszenia o pomoc to znam to doskonale... najtrudniej przyznać się, że trzeba o nią poprosić...
OdpowiedzUsuń