Koniec haftu zbliża się nieuchronnie. Przyzwyczaiłam się już do
dziergania tych malutkich, kolorowych obrazeczków. Będę za nimi
tęsknić... Albo wezmę się za wersję bożonarodzeniową...
Tym razem miałam przyjemność odpoczywać w ogrodzie pełnym róż. Błogo mi się zrobiło...
Hafcik na leży do tych przełomowych, czyli trochę w nim kwietnia i trochę maja... Z przewagą tego drugiego. Nie mogę doczekać się kwitnienia róż w ogrodzie rodziców. Będzie pięknie.
Siódmy obrazeczek gotowy. Do końca pozostały jeszcze dwa sloiczki. Na prawdę poważnie rozmyślam nad rozpoczęciem świątecznych hafcików.
Cudownie wygląda ten haftowany słoiczek.
OdpowiedzUsuńŚLICZNY HAFCIK :))bardzo mi się podoba:)róże to też moje klimaty:))
OdpowiedzUsuńŚliczne są te słoiczki, róże też kocham.
OdpowiedzUsuńJak skończę haftować świąteczne to może zabiorę się za te, bo bardzo mi się podobają.
Pozdrawiam serdecznie :)
Ojojojo, ale tempo......
OdpowiedzUsuńPiękne róże :)
OdpowiedzUsuńŚliczne te słoiczki...
OdpowiedzUsuń