Ostatnią zaległością, jaką muszę nadgonić jest zdjęcie mojego TuSAL'owego słoiczka. Niestety przez opóźnienie mój słoiczek nie weźmie udziału w konkursie, ale przecież tu chodzi o wspólną zabawę a nie rywalizację itp.
Opóźnienie spowodowane wyjazdem, ale przede wszystkim brakiem weny na ozdobienie wieczka. Wczoraj wykombinowałam i spróbowałam czegoś NOWEGO!
Tak jak na zdjęciu poniżej wygląda moja pierwsza przygoda z haftem wstążeczkowym:
Myślę, że to nie koniec tej przygody. Mam jedynie nadzieję, że kolejne wytworki-potworki będą wyglądały o wiele mniej potwornie.
Zdjęcie tego, co znajduje się w środku:
Z góry wygląda mało okazale, ale nastroszone ścinki zajęły prawie połowę pojemnika. Trzeba będzie upychać :-P
Pierwsze koty za płoty! Ja się jeszcze nie odważyłam na haft wstążeczkowy, a bardzo mi się on podoba.:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że następnym razem wyjdzie lepiej... Postaram się bardziej zapanować nad igłą i kręcącą się wstążeczką.
UsuńDziękuję za odwiedziny i Pozdrawiam serdecznie.